Wizerunek ziem pruskich, jaki odmalowuje większość znanych relacji z pierwszych lat po 1945 r., to mroczny obraz niedostatku i cierpienia. Nieoczekiwane urozmaicenie wprowadza, gdy uwaga skupia się na młodzieży i jej radości życia.

Relacja Alicji Fidrysiak:

Atmosfera panująca na Ziemiach Odzyskanych do końca lat czterdziestych i na początku lat piećdziesiątych była niezwykle radosna.

Z upływem lat klimat zabawy zdominował zupełnie inne, czasami przykre wspomnienia. […]

Latem potańcówki organizowano najczęściej na przystani przy węgorzewskim kanale, usytuowanym w środku miasta.

Mamry leżące 3-4 kilometry za centrum przyciągały młodych ludzi jak magnes. Po pracy bractwo skrzykiwało się i biegło na plażę, gdzie grano w siatkówkę, a potem kąpano się. Szukający spokoju “moczyli kije w wodzie”, a później przynosili do domu całe wory ryb, które zapełniały wanny i miednice.

Do największej atrakcji należały wycieczki niewielkim spacerowym stateczkiem, który wypływał z kanałów i opływał mazurskie jeziora w kilka godzin. Gienia Mojska wysłała rodzinie do Polan dwa niewielkie zdjęcia zrobione na przystani tuż przed wyruszeniem w rejs. Wszyscy są na nich uśmiechnięci, radośni i cieszą się życiem.

Towarzystwo powoli integrowało się, chociaż początkowa konfrontacja mazowieckich obyczajów z zabużańską przesadną skromnością bywała przekomiczna. Na przykład Gienia długo przechowywała w pamięci wstydliwy incydent, kiedy to znajoma z dawnej Kongresówki pocałowała ją na powitanie w policzek. Dziewczę z Polan odskoczyło wtedy od bezwstydnicy jak poparzone i krzyknęło do zdumionej Mazowszanki: Ty świnio! (sic!)

Upojenie wolnością, szampański nastrój – to wszystko sprzyjało miłości i łączeniu się par. Zaowocowało więc wkrótce pokaźną liczbą ślubów, a potem narodzinami dzieci. […]

Przekład: Jolanta Pawlikowska

Bądź aktywny


źródło: Codzienność zapamiętana. Warmia i Mazury we wspomnieniach, red. Hans-Jürgen Karp, Robert Traba (przekład tekstów niemieckich Jolanta Pawlikowska), Olsztyn, Warszawa 2004, s. 408-410.